sobota, 15 marca 2014

XIII. Pożegnanie

    Wstaję dość wcześnie. Nie przespałam pół nocy. Cały czas myślałam o igrzyskach i Olafie. Stwierdzam ,że on nie jest teraz najważniejszy i ,że powinnam zapomnieć o wczorajszym pocałunku. W końcu już dzisiaj staniemy do gry na śmierć i życie. Nie jesteśmy jedynymi zawodowcami. Julka, Mike i David też są dobrzy. Nie mogę mieć stu procentowej pewności ,że wygramy. Dlatego uważam ,że nie mogę o Olafie myśleć w taki miły sposób. W końcu on i tak nic do mnie nie czuje.
   Siadam przy stole i nakładam na talerz parę kromkę chleba i górę sałatki. Potem nalewam do miski zupę pomidorową. Nie jestem przyzwyczajona to jedzenia tak dużej ilości rzeczy ,ale wiem ,że te śniadanie jest moim ostatnim. Wiem ,że muszę się najeść do syta!
     Gdy właśnie skończyłam jeść , do jadalni wszedł Olaf. Bez słowa usiadł na krześle po drugiej stronie stołu i unikając mojego wzroku zaczął nakładać coś na talerz. Nastała długa chwila milczenia. Ciekawe dlaczego mnie tak ignoruje. Może jest na mnie obrażony. Po chwili nie wytrzymuje i wiem ,że muszę przerwać tą napiętą atmosferę .
- Coś się stało? -pytam. Nie odpowiada mi ,znowu milczy- Jesteś na mnie obrażony?- on nadal nie zamierza mi odpowiedzieć w końcu ni stąd ni zowąd zaczynam krzyczeć.
-Mógłbyś mi w końcu odpowiedzieć . Dzisiaj trafimy na arenę. Jesteśmy sojusznikami,a ty cały czas mnie ignorujesz - krzyczę i nagle zauważam na jego twarzy lekki uśmiech.
- ahahahah spokojnie ,nie wiedziałem ,że tak łatwo zdołam cię zdenerwować.
- Ty głupku - od razu się rozweselam, nie jestem wstanie się na niego gniewać.
- Jak tam przed igrzyskami. Przeszedł ci ten wczorajszy lęk. Gdybym nie wiedział o twoich umiejętnościach w życiu nie pomyślałbym ,że mieszkasz w dwójce. Jesteś taka delikatna i bezbronna.
- A ty niby niczego się nie obawiasz. Nie zgrywaj takiego twardziela!
- Niby czego mam się obawiać, na prezentacjach zdobyłem najwięcej punktów.
-Nieuwaga zabija równie skutecznie jak broń- cytuje znany cytat naszej trenerki.
- Sama zabijasz równie skutecznie jak broń- obraża się i nawet głupek nie wie ,że słowa które właśnie wypowiedział są dla mnie komplementem.
- Dziękuje- mówię, po czym Olaf unosi brew i analizuje przebieg rozmowy i zaczyna się śmiać ,a ja razem z nim.

                                                                      ***
     Siedzimy  już w wielkim poduszkowcu ,który wiezie nas do komor , w których znajdują się kapsuły. Nagle podchodzi do mnie jakaś pani i mówi ,że mam podać jej rękę , po czym wstrzykuje mi lokalizator. Po upływie zaledwie piętnastu minut każdy z trybutów znajduje się w swoich komorach. Patrze już prawdopodobnie ostatni raz na mojego stylistę.
- Dasz rade.
-Zobaczymy.
- Na pożegnanie chciałby ci coś dać , podaj mi rękę- bierze ją i zawiązuje na niej czarną bransoletkę z złotym serduszkiem , a na nim wygrawerowany jest napis: ,,Clove''.  Pamiętam ją doskonale. Moja siostra dostała ją kiedyś na urodziny od naszej mamy.
- Dziękuje- szepcze. Bardzo się ciesze ,że mogę mieć tą pamiątkę podczas trwania igrzysk. Nagle słyszę ,że zostało mi tylko 15 sekund. Ostatni raz przytulam Josha i żegnam się z nim, po czym wchodzę do kapsuły ,która momentalnie się zamyka.  Posyłam mojemu styliście ostatnie spojrzenie i za nim się orientuję znajduje się już na arenie...







1 komentarz: