sobota, 22 marca 2014

XIV.Pierwszy dzień, pierwsze wrażenia, pierwsze ofiary

          Stoję już na krążku i słyszę odliczanie. Patrzę dookoła. Po prawej stronie widzę las ,a po lewej piasek i plaże , przed sobą mam łąkę ,na której znajduje się róg obfitości. Jest w nim bardzo dużo rzeczy. Nagle słyszę armatni wystrzał. To niemożliwe ,przecież dopiero minęło 30 sekund. Rozglądam się i zaczynam się śmiać. Jakiś chłopak zszedł z kapsuły przed czasem. No w sumie teraz jest o jednego zawodnika mniej pozostało jeszcze 22 zawodników do zabicia. Nagle orientuje się ,że zostało już tylko 10 sekund, dlatego postanawiam patrzeć tylko i wyłącznie w jeden punkt W RÓG OBFITOŚCI.

                                             1 ,2 ,3 ,4 ,5
                                                      7,8,9 iiiiiii 10

I zaczynam biec w prost przed siebie. Już jestem przy rogu. Widzę noże. Pospiesznie je biorę i wypatruje pierwsze ofiary. I widzę rudego chłopaka z piątego dystryktu , który najwidoczniej jeszcze nie ogarnął ,że igrzyska się zaczęły. Rzucam w niego i trafiam prosto w serce nie żyje. Słysze aż 4 armatnie wystrzały. Chyba Olafowi i innym też dobrze idzie myślę. Podbiegam do zabitego przeze mnie trybuta i wyjmuje mu nóż z klatki piersiowej. Nagle słyszę ,że ktoś czai się za moimi plecami. Odwracam się gwałtownie i rzucam nożem prosto w gardło jakieś blondynce. Spryciara chciała zabić zawodowca. Coś się jej to nie udało. Zdążyła już nawet wsiąść łuk i plecak. Oczywiście te rzeczy nie mogą się zmarnować. Biorę je więc. Następnie biegnę w stronę jakiś dwóch niskich chłopaków. Widać ,że zawarli sojusz ,niestety będzie on krótki. Podbiegam do jednego z nich i podrzynam mu gardło. Pada martwy. Jego przyjaciel miał więcej szczęścia i  udało mu się uciec.
     Rozglądam się i nie widzę już nikogo kogo mogłabym zabić lub ewentualnie dobić. Wszyscy pouciekali. Podchodzę do rogu obfitości , przy którym czekają już na mnie moi sojusznicy.
- Masz, zdobyłam go dla ciebie- rzucam łuk w stronę Julki.
- Mam już aż dwa , ale trzeci nie zaszkodzi ,dzięki.
- Zabiłem trzech ,a wy ile? - pyta Olaf.
- Też trzech- odpowiadam skromnie.
- My z Davidem po jednej- mówi Julka.
- A ty Mike?
- Ja na razie nikogo, stałem na straży- mówi. 
- OK co zrobimy z tymi wszystkimi rzeczami , przecież nie damy rady ich zanieść-pytam. Że mi wcześniej nie przyszło te pytanie do głowy. Co zawsze robili zawodowcy z tyloma rzeczami.
- Proponuje abyśmy rozbili tu obóz. Tak właśnie tu przy rogu obfitości. W nocy jeden z nas będzie stał na warcie a w dzień po 2 lub 3 osoby. Pozostali w dzień będą się rozglądać po okolicy i wypatrywać kolejne ofiary. Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy Julka, David i Mike, zobaczycie co jest w plecakach i ogarniecie obóz. Ja z Pati pójdziemy w teren- mówi Olaf. I wszyscy zgadzamy się z jego pomysłem. Julka i reszta rozpakowują plecaki. Ja biorę jeden z nich oraz parę noży , Olaf zaś bierze włócznie.
     Wyruszamy w stronę lasu. Patrze na Olafa ,który idzie przodem. Przypominają mi się poprzednie igrzyska, były jakieś dziwnie podobne do dzisiejszych.
- Trzeba zabić Lucasa- mówię.
- Pierw musimy go znaleźć ,a to raczej nie będzie takie proste.
- Damy rade- odpowiadam i nagle przystaje - słyszałeś?
- Ale co?- pyta zdziwiony Olaf.
- Ktoś nas śledzi.
- Skąd wiesz?
-Słyszałam szelest liści- razem z sojusznikiem podchodzimy do kępy krzaków i lekko je odsłaniamy. Widzę jakąś małą dziewczynkę ,która jest cała zielona.
- Po co ci kamuflaż skoro nie możesz usiedzieć cicho- mówię.
- Ale ja jaa ja- odpowiada przestraszona. Trochę mi jej żal zabijać. Jest w wieku mojego brata mimo tego wygląda na dziewięciolatkę- proszę nie zabijajcie mnie!
- Niestety musimy taka gra- mówi Olaf i bez wahania rzuca w nią swoją włócznie. Po chwili widzę jak mała pada martwa i słyszę armatni wystrzał. Nie jestem osobą ,która ma silną psychikę. Czuje jak po policzku spływa mi łza, którą szybko ocieram. Nie chce by Olaf ją dostrzegł.
- Chodźmy dalej- proponuję. Idziemy  przez las i dostrzegamy strumyczek. Bez wahania sięgam do plecaka i znajduje w nim coś na wzór butelki. Napełniam całą. Całe szczęście ,że ta mała rzeczka jest tak niedaleko rogu. Będziemy tu częściej przychodzić.
- Trochę wzruszyłaś się losem dziewczynki, co nie? -Olaf przerywa cisze. Czy on naprawdę chce mnie zdenerwować!
- Tak- przyznaje- to w końcu bardzo niesprawiedliwe ,że takie małe dzieci muszą walczyć.
- Masz racje. Ta dziewczynka była podajże z ósemki, nieźle się zakamuflowała. Jestem ciekawy jak oni to robią. Ale w sumie nam kamuflaż nie potrzebny. Dobra chodźmy dalej.
     Nagle dochodzimy do wielkiej łąki ,która jest pełna różnorodnej zwierzyny.
- Może się rozdzielimy- proponuje.
- Po co?
- Chciałabym coś upolować głodna jestem. A ty byś mógł się jeszcze rozejrzeć. 
-Nie wiem czy to taki dobry pomysł.
- Nie ufasz mi- mówię jego słowa.
-Eh niech ci będzie spotkajmy się w tym miejscu przed zmrokiem- ulega mi i idzie w przeciwną stronę. Ja zaś wypatruje pożywny posiłek. Biorę swój nóż i po cichu skradam się do jakiejś wiewiórki. Gdy jestem już dość blisko niej przeżynam jej ciało nożem. 
     Minęła już godzina a mój plecak wypełnił się samymi wiewiórkami. 
- Nie zła robota- myślę i nagle słyszę armatni wystrzał. Zastanawiam się kto tym razem poległ i nagle uświadamiam sobie straszną rzecz.
- A może to właśnie Olaf. Może to on przegrał z Lucasem- myślę i zaczynam biec do wyznaczonego przez nas miejsca. Biegnę bez tchu. I nagle dobiegam . Rozglądam się dookoła i nie widzę ani jednej żywej duszy. Postanawiam pobiec jeszcze kawałek. Przecież nie mógł odejść daleko. Nagle dostrzegam jakąś postać. To on rozpoznaję go po blond włosach. Podbiegam do niego i rzucam mu się na szyje. 
- Myślałam ,że to ty.
- Ale ty głupia jesteś. Nikt ze mną przecież nie wygra.
- A Lucas? Nie wiem co bym zrobiła gdyby cie zabił.
- Miałaś mi zaufać, nie pamiętasz.
- Ja przecież tobie ufam,ale jemu nie!
- Dobra ,dobra weź mnie nie denerwuj tylko chodź, już się ściemnia musimy wracać do rogu. Tak w ogóle co upolowałaś.
- Mam cały plecak wiewiórek.
- Super, będzie co jeść!
      
     Droga powrotna mija bez wrażeń. Dochodzimy do obozu cali i zdrowi. Widzimy już swoich pozostałych sojuszników siedzących przy ognisku.
- Słyszeliśmy dwa armatnie wystrzały. Już baliśmy się ,że coś się z wami stało- dramatyzuje Julka.
- Zabiliśmy jakąś małą dziewczynkę po drodze. Potem usłyszeliśmy kolejny wystrzał, niestety nie wiem kto umarł- opowiada Olaf.
- Macie może jakieś mięso. Strasznie głodny jestem, a w plecakach do jedzenia znaleźliśmy tylko jakieś nędzne paczki ciastek- narzeka Mike.
- Mamy cały plecak wiewiórek.
- O fajnie.
        Siedzimy wokoło ogniska i zaczynamy jeść. Zrobiło się już bardzo ciemno. Blask ogniska sprawia ,że czuję się jak w domu podczas letnich wieczorów. Nagle niebo robi się jakoś dziwnie jasne i słyszę hymn Panem. Wiem ,że to własnie teraz pokarzą poległych trybutów. Jako pierwszego widzę chłopaka z dziewiątki ,który wyszedł z krążka przed czasem, następnie widzę kolejne osoby. Jedną z nich jest dziewczyna także z dziewiątego dystryktu , która się do mnie zakradła. Potem rozpoznaję jeszcze małą dziewczynkę , którą zabił Olaf. Miał racje była ona z ósemki i miała na imię Rozalka.
- Naliczyłem jedenaście osób - informuje nas Mike.
- Wszystkie zostały zabite przez nas , oprócz dwóch., jedna wyszła przed czasem- mówię.
- Ciekawe kim była ta druga i kto ją zabił- ciekawi się David.
- A czy to ważne. Może zaśpiewajmy jakąś piosenkę- proponuje Julka i wszyscy się z nią zgadzamy. Zaczynamy śpiewać piosenki. Są one bardzo różne i charakterystyczne dla każdego z dystryktów. I tak o to śpiewając piosenki mija nam pierwszy wieczór.











sobota, 15 marca 2014

XIII. Pożegnanie

    Wstaję dość wcześnie. Nie przespałam pół nocy. Cały czas myślałam o igrzyskach i Olafie. Stwierdzam ,że on nie jest teraz najważniejszy i ,że powinnam zapomnieć o wczorajszym pocałunku. W końcu już dzisiaj staniemy do gry na śmierć i życie. Nie jesteśmy jedynymi zawodowcami. Julka, Mike i David też są dobrzy. Nie mogę mieć stu procentowej pewności ,że wygramy. Dlatego uważam ,że nie mogę o Olafie myśleć w taki miły sposób. W końcu on i tak nic do mnie nie czuje.
   Siadam przy stole i nakładam na talerz parę kromkę chleba i górę sałatki. Potem nalewam do miski zupę pomidorową. Nie jestem przyzwyczajona to jedzenia tak dużej ilości rzeczy ,ale wiem ,że te śniadanie jest moim ostatnim. Wiem ,że muszę się najeść do syta!
     Gdy właśnie skończyłam jeść , do jadalni wszedł Olaf. Bez słowa usiadł na krześle po drugiej stronie stołu i unikając mojego wzroku zaczął nakładać coś na talerz. Nastała długa chwila milczenia. Ciekawe dlaczego mnie tak ignoruje. Może jest na mnie obrażony. Po chwili nie wytrzymuje i wiem ,że muszę przerwać tą napiętą atmosferę .
- Coś się stało? -pytam. Nie odpowiada mi ,znowu milczy- Jesteś na mnie obrażony?- on nadal nie zamierza mi odpowiedzieć w końcu ni stąd ni zowąd zaczynam krzyczeć.
-Mógłbyś mi w końcu odpowiedzieć . Dzisiaj trafimy na arenę. Jesteśmy sojusznikami,a ty cały czas mnie ignorujesz - krzyczę i nagle zauważam na jego twarzy lekki uśmiech.
- ahahahah spokojnie ,nie wiedziałem ,że tak łatwo zdołam cię zdenerwować.
- Ty głupku - od razu się rozweselam, nie jestem wstanie się na niego gniewać.
- Jak tam przed igrzyskami. Przeszedł ci ten wczorajszy lęk. Gdybym nie wiedział o twoich umiejętnościach w życiu nie pomyślałbym ,że mieszkasz w dwójce. Jesteś taka delikatna i bezbronna.
- A ty niby niczego się nie obawiasz. Nie zgrywaj takiego twardziela!
- Niby czego mam się obawiać, na prezentacjach zdobyłem najwięcej punktów.
-Nieuwaga zabija równie skutecznie jak broń- cytuje znany cytat naszej trenerki.
- Sama zabijasz równie skutecznie jak broń- obraża się i nawet głupek nie wie ,że słowa które właśnie wypowiedział są dla mnie komplementem.
- Dziękuje- mówię, po czym Olaf unosi brew i analizuje przebieg rozmowy i zaczyna się śmiać ,a ja razem z nim.

                                                                      ***
     Siedzimy  już w wielkim poduszkowcu ,który wiezie nas do komor , w których znajdują się kapsuły. Nagle podchodzi do mnie jakaś pani i mówi ,że mam podać jej rękę , po czym wstrzykuje mi lokalizator. Po upływie zaledwie piętnastu minut każdy z trybutów znajduje się w swoich komorach. Patrze już prawdopodobnie ostatni raz na mojego stylistę.
- Dasz rade.
-Zobaczymy.
- Na pożegnanie chciałby ci coś dać , podaj mi rękę- bierze ją i zawiązuje na niej czarną bransoletkę z złotym serduszkiem , a na nim wygrawerowany jest napis: ,,Clove''.  Pamiętam ją doskonale. Moja siostra dostała ją kiedyś na urodziny od naszej mamy.
- Dziękuje- szepcze. Bardzo się ciesze ,że mogę mieć tą pamiątkę podczas trwania igrzysk. Nagle słyszę ,że zostało mi tylko 15 sekund. Ostatni raz przytulam Josha i żegnam się z nim, po czym wchodzę do kapsuły ,która momentalnie się zamyka.  Posyłam mojemu styliście ostatnie spojrzenie i za nim się orientuję znajduje się już na arenie...







środa, 12 marca 2014

XII. Ostatni wieczór

      Zaraz po kolacji idę do swojego pokoju. Biorę ciepły prysznic. Nie jestem zbytnio zmęczona więc postanawiam założyć piżamę dopiero przed snem. Dzisiejszy dzień jest dniem ostatnim , jutro trafimy na pełną przygód arenę. Nie ukrywam ,że trochę mnie to przeraża. Siadam na łóżku i rozglądam się po pokoju. Gdzieś w rogu dostrzegam półkę z książkami. Jestem zdziwiona, ponieważ przedtem jej nie zauważyłam. Podchodzę do niej i zaczynam przeglądać jej zawartość. Strasznie się dziwie,bo to co właśnie zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Na półce znajduje się 75 tomów książek. Wyciągam jeden z nich gdzie na okładce widnieje napis ,,Trybuci 74 Głodowych Igrzysk''. Już siadam na łóżku i zaczynam ją przeglądać , gdy nagle niespodziewanie słyszę pukanie do drzwi.
- Proszę- krzyczę nie odrywając wzroku od książki. Do pokoju wchodzi Olaf.
- Co czytasz?
-A nic- przytulam książkę do siebie tak aby nie mógł zobaczyć tytułu.
- No pokarz- wyrywa jeden z tomów z moich objęć. Jego mina jest tak zdziwiona jak moja gdy go ujrzałam- skąd to masz?
- Leżała na półce- tłumacze się. 
- To co czytamy ?
- Pewnie- odpowiadam. Nie rozumiem po co w ogóle zadaje mi takie pytania. Otwieramy książkę i widzimy jakąś ładną blondynkę na pierwszej stronie. Poznaje ją to Glimmer , sojuszniczka mojej siostry.
- W tej książce pisze wszystko na temat każdego z trybutów. Jest tu ilość rodzeństwa ,data urodzenia, wykształcenie rodziców, w czym dana osoba była dobra, ile osób zabiła na arenie oraz jest zamieszczone zdjęcie rodzinne.
- Rzeczywiście- patrze z niedowierzaniem- skąd oni biorą te wszystkie informacje?
- Kiedy mój brat zgłosił się na ochotnika. Z moją rodziną został przeprowadzony wywiad.
- Racja. Przypomniało mi się jak moja mama specjalnie wysłała mnie na trening bym nie musiała w nim uczestniczyć .
- Pomysłowo. Ciekawe czy  z nami też wydadzą książki. 
- Na pewno. Na tej półce są wszystkie igrzyska aż do 75.
-Wow. Dobra to co czytamy dalej?
-OK- zaczynamy przewracać kartki. Czytamy wszystkie informacje na temat Glimmer i Marvela, aż w końcu dochodzimy do mojej siostry.
- Ciekawi mnie dlaczego nie jesteś do niej podobna- oznajmia Olaf.
- Ona i Ewa są bardzo podobne do mamy. Zaś ja i Łucja dostaliśmy urodę po tacie- wyjaśniam
- A twój brat?
- On do nikogo nie jest podobny - śmieje się. 
- Jak ma na imię?
- Oliver. 
- A no tak, grałem z nim kiedyś w piłkę. ONI CHODZILI RAZEM- wskazuje palcem ,gdzie jest napisane czy dany trybut był wolny i zajęty.
- Tak, na prawdę nie wiedziałeś- pytam zdziwiona. Zawsze żyłam w przekonaniu ,że wiedział o związku Cato i Clove. 
- Brat nic mi nie mówił, a Clove wspominała ci coś?
- Pewnie ,nie raz rozmawialiśmy o Catonie. 
- Co o nim mówiliście.
- Clove ciągle o nim gadała .Mówiła jaki on jest przystojny i jak bardzo jej zawrócił w głowie. 
- Hahahaha. To prawda ,każda za nim się uganiała. Ciekawe jak on to robił.
- Normalnie ,zresztą ty nie jesteś gorszy. 
- Mnie nikt nie chce.
-A Roksana?
- Przecież to tylko koleżanka, poza tym mi się nie podoba.
-Serio nie widzisz jak się za tobą ugania. Ciągle się do ciebie przylepia i udaje milutką. 
- Nigdy bym nie pomyślał ,że ona się ze mną zadaje tylko dlatego aby mnie zdobyć.
-No widzisz- postanawiam zakończyć temat i przewijać kartkę na następną stronę na której widzimy Catona. Patrzę na jego zdjęcie rodzinne i dostrzegam na nim zupełnie małą dziewczynkę. 
- Kto to? - pytam.
- Moja siostra.
- Ty masz siostrę ! -dziwie się . Byłam pewna ,że był jedynakiem.
- Miałem , zmarła tydzień przed drugimi urodzinami. Miała raka.
- Przykro mi- przytulam go. Bardzo mu współczuje. 
- Mam pytanie.  Czemu twoja osiemnastoletnia siostra nie mogła się za ciebie zgłosić- zaczynam się zastanawiać czy powiedzieć mu prawdę. Patrze w jego oczy i widzę ich błękit ich nie da się okłamać.
- Jest w ciąży. Wpadli ona i ten pryszczaty brzydal. Musze wygrać , moja rodzina se z kolejnym małym dzieckiem nie poradzi. Znowu będziemy głodować. Nie pochodzę z bogatej rodziny. Dwa lata temu moja matka chorowała, a Łucja leżała w ciężkim stanie w szpitalu.Domem zajmowała się Ewa i Clove. Mój ojciec ciągle pracował. Lecz jego pieniądze nie wystarczały na utrzymanie naszej całej siódemki. Clove mimo próśb matki postanowiła się zgłosić. Nie udało się jej. Mimo tego ,że miała ogromne szanse. Gdyby nie ten ciemnoskóry chłopak z jedenastki ona by wygrała, wygrałaby! A teraz boje się ,że sytuacja się powtórzy,że równie silny Lucas też mnie zabije!- zaczynam cała drżeć. Jest mi nie dobrze. Po raz pierwszy wyjawiłam komuś swoje obawy. 
- Nie zabije cię, rozumiesz ! Dostał mniej punktów na prezentacji od ciebie. Po za tym ja też jestem silny i obronie cię gdy będzie potrzeba. Zaufaj mi. 
- Nie ufam ci , jak mam ci zaufać. Cato też był silny. Mimo to moja siostra umarła!- krzyczę i nagle czuje ,że Olaf zaczyna się do mnie przybliżać. Po chwili czuje jego usta tuż koło moich . Ni stąd ni zowąd zaczynamy się całować. Jest to chyba mój pierwszy pocałunek. I muszę przyznać ,że jest niezwykły.
- Zaufaj- mówi do mnie Olaf po czym wstaje i nie czekając na moją odpowiedź wychodzi. Po jego ostatnim słowie nie mam pewności czy ten pocałunek był rzeczywiście prawdziwy. Może mój sojusznik chciał tylko zapewnić mnie ,że mogę na niego liczyć ,a tak naprawdę nic do mnie nie czuje i potajemnie kocha Roksanę xD. Nie mam pojęcia postanawiam przebrać się w piżamę i pójść spać. Jest to przecież ostatnia noc na miękkim łóżeczku. 























wtorek, 11 marca 2014

XI.Wywiady

     Jest dopiero siódma ,a już muszę zejść na śniadanie. Zaraz po nim spotkam się z Joshem moim stylistą ,który ma już gotową dla mnie sukienkę na wywiady. Jestem ciekawa jakie pytania zada mi Ceasar. Miejmy nadzieje ,że nie będę miała problemu z odpowiedzeniem na nie.
- Zaprojektowałem dla ciebie piękną błękitną sukienkę i czarne buty na obcasie do tego na twojej szyi zabłyśnie diamentowy wisiorek- wszystko brzmi świetnie oprócz szpilek , których wręcz nie znoszę. W swoim rodzinnym domu od lat nosiłam tylko jeden rodzaj obuwia i były to zniszczone ,zazwyczaj czerwone trampki. Oczywiście miałam jeszcze białe balerinki ,które ubierałam raz w roku z okazji dożynek.
- Świetnie- odpowiadam starając się ukryć niezadowolenie z butów.Zakładam sukienkę , buty oraz luksusowy dodatek. 
-Muszę przyznać ,że wyglądasz świetnie- mówi z uśmiechem na twarzy.
-Boje się tylko ,że się wywrócę nigdy nie chodziłam w takim obuwiu.
- Bez obaw ,nie ty jedna nie miałaś z nimi nigdy styczności. Buty są zaprojektowane specjalnie dla trybutów i wątpię aby dało się w nich zaliczyć glebę - nie jestem pewna jego słów ,ale mimo tego postanawiam się już nie przejmować.
      Idę do jakiegoś pokoju ,gdzie są już inni trybuci . Siadam na ławce koło Davida i Olafa. Obaj są ubrani w czarne garnitury ,które różnią się zaledwie krojem . Nagle w oddali dostrzega Zacka idącego w naszą stronę.
- Za pięć minut zaczynają się wywiady. Najpierw wchodzi jedynka . Potem ty Pati ,a potem Olaf. Wywiady innych trybutów będziecie mogli zobaczyć na ekranie. Chce wam jeszcze powiedzieć ,abyście byli szczerzy i dobrze oraz bez stresu odpowiadali - informuje nas. Po czym nagle zostaje wywołana Julka. Widać ,że rozmawia z Ceasarem swobodnie i na luzie niczym się nie przejmując. Następnie jest David a za nim w końcu ja. Wchodzę na scenę po czym widzę chyba cały Kapitol patrzący w moją stronę. Wiem ,że muszę wykorzystać jak najlepiej swoje 15 minut.
- Ty jesteś Patrycja tak? -pyta.
- Tak to ja , dziewczyna z dwójki.
-Słyszałem ,że nieźle rzucasz nożami , gdzie się tego nauczyłaś?
- Początkowo starsze siostry mnie uczyły ,a potem już tylko doszkalałam się na treningach. W naszej rodzinie rzucanie nożami jest czymś naturalnym , praktycznie każdy z nas jest w tej dziedzinie bardzo dobry - opowiadam ,staram się patrzeć tylko na Ceasara, bo wiem ,że gdybym spojrzała na tłum od razu ogarnął by mnie stres. 
-Rozumiem , dowiedziałem się ,że masz już aż czworo sojuszników . Jak myślisz dacie sobie rade. 
- Jesteśmy w końcu zawodowcami ,po za tym każdy z nas jest dobry w czymś innym co daje nam naprawdę dużą przewagę nad resztą trybutów. 
- OK Chciałbym jeszcze abyś opowiedziała nam trochę o twojej rodzinie.
- A więc mam trzy starsze siostry , w tym jedną martwą niestety oraz młodszego brata Olivera. Jedna z sióstr Łucja jest niepełnosprawna, Ewa natomiast jest siostrą bliźniaczką nieżywej Clove- wspominając o rodzinie bardzo się smucę. Ceasar chyba to wyczuł.
- Skoro Clove nie wygrała , to teraz ty wygrasz. Dziękuje ci bardzo za wywiad. -Wstaje z wygodnej pufy i idę dumnie  za kulisy. Słowa ,które wypowiedział ten kapitolińczyk sprawiły ,że podniosły mnie na duchu.
-Powodzenia - szepcze do Olafa i siadam na ławce obok Julki.
-Nieźle odpowiadałaś- przyznaje.
       Patrzę w ekran i widzę już siedzącego na wygodnym krześle Olafa.
- Podobny jesteś do brata ,podobny - komplementuje go Ceasar.
- Muszę to panu przyznać, rzeczywiście mam coś po nim -śmieje się 
- Te coś to uroda , masz dziewczynę?
- Nie-odpowiada krótko.
- A chciałbyś mieć ?
- Może - widzę jak twarz oblewa go rumieńcem. Pewnie zauroczyła go ta pusta brunetka o równie sztucznym imieniu Roksana, która chodzi z nami do szkoły. 
- Uuu. Dobra już nie będę taki dociekliwy. Powiedz tylko co czułeś wiedząc ,że wygrać może dwóch uczestników.
- Czułem ,że wreszcie moje marzenie się spełniło. Nigdy nie rozumiałem czemu zwycięzców nie może być dwóch , skoro z każdego dystryktu wybierane są dwie osoby.
- Jak myślisz ty i Patrycja wygracie. 
- Jestem tego pewien. Ona potrafi rzucać nożami ,a ja jestem dobry w bitwie wręcz. Myślę ,że damy sobie rade.
- No dobrze , dziękuje ci za wywiad. Miło było cie poznać .Wierze ,że wrócisz cały.
                                              







poniedziałek, 3 marca 2014

X. Prezentacje

     Wracam właśnie z ostatniego treningu. Dni ,które poświeciłam na ćwiczenia bardzo szybko mi minęły. Cały czas ćwiczyłam , nauczyłam się już w pełni pływać i lepiej poznałam swoich sojuszników. Okazało się ,że David tak samo jak ja ma dwie siostry i brata. Jest bardzo mądry , bystry i ma najwyższą średnią w szkole. Julka ma tylko czteroletnią siostrzyczkę Lenę. Pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Jej mama zajmuje się sprzedawaniem drogocennych kamieni, a jej tata jest sędzią i zna osobiście prezydenta Snowna! Mike zaś ma młodszego o rok barta i starszą o dwa lata siostrę Alice. Mieszka w jednym z domów w wiosce zwyciężców. Jego młoda mama wygrała 52 głodowe igrzyska i poślubiła nijakiego przystojnego Miłosza, który wkrótce stał się ojcem piegusa zwanego Mike.
 
                                                                                ***

        Siedzę na kanapie i rozmyślam. Nagle widzę Olafa, siada obok mnie i patrzy w moją stronę. Spoglądam na niego i widzę jego piękne ,błękitne ja woda oceanu oczy .Dopiero teraz dostrzegam jak bardzo jest przystojny. Pewnie miał już tyle dziewczyn ile gwiazd na niebie.
- Za godzinę mamy być na dole. Co zamierzasz im pokazać?- pyta. Jestem tak w niego zapatrzona ,że ledwo dociera do mnie to co mówi.
- Yyy myślę, że trochę porzucam nożami , a następnie pokarze swoje umiejętności pływackie, a ty?
- Dobry pomysł , co do mnie to zaprezentuje im techniki Karate i ,,pomacham'' trochę mieczem no i oczywiście jaki jestem silny. Denerwujesz się ? - pewnie dostrzegł lekkie zdenerwowanie na mojej twarzy ,które jednak nie jest spowodowane prezentacjami...
- Niezbyt, przez te parę dni wystarczająco dobrze poznałam swoich rywali i nawet jeśli dostane mało punktów to i tak łatwo ich zabije , a ty się boisz?
- No co ty , strach to nie dla mnie. Niech się boją ci z dwunastki i z jedenastki słabeusi!
- Dobrze gadasz , niech zginą przy rogu! -śmiejemy się.

                                                                                      ***
      Jestem już na dole i czekam na swoją kolej. Najpierw będą prezentować się trybuci z jedynki, potem my itd. Słyszę jak wywołują Julkę.
-Powodzenia- mówię jej. Po około trzydziestu minutach wychodzi. Widać ,że jest dumna z siebie zapewne dobrze jej poszło.
      Po jakimś czasie wywołują i mnie. Odważnie wstaję i kieruje się ku drzwi. Widzę całą sale tylko i wyłącznie dla mnie. To moje półgodziny i nie mogę ich zawalić. Szybko biegnę w stronę noży. Biorę trzy i w ciągu ułamka sekundy wszystkie trafiają w serca trzech manekinów. Robię ten sam trik jeszcze raz , po czy biegnę w stronę pływalni. Pływam na brzuchu ,na plecach , kraulem i pieskiem najszybciej jak potrafię. Potem wychodzę z basenu , patrze na organizatorów igrzysk i widzę na ich  twarzach wielki podziw.
- Dziękujemy Panno Patrycjo. Możesz już opuścić sale , to chyba wszystko co chcieliśmy u ciebie zobaczyć.
Wychodzę posłusznie i widzę Olafa ,życzę mu powodzenia. Jadę windą na swoje piętro i zaczynam zastanawiać się nad tym co powiedzieli do mnie organizatorzy. Czy ich słowa miały znaczyć coś pozytywnego czy negatywnego...? Nie mam pojęcia. Wchodzę pod prysznic, wybieram mydełko o zapachu aksamitnej mięty i szampon o zapachu dzikiej róży. Odkrywam nową funkcje. Jest to funkcja balsamu wybiera się kolor i oczywiście zapach , stawiam na czerwoną truskawkę .
     Gdy już w końcu się odświeżyłam i ubrałam. Wychodzę z pokoju na kolacje. Jestem niezwykle przejęta , ponieważ zaraz potem podadzą wyniki .Myślę ,że mi i moim kochanym sojusznikom poszło jak najlepiej. Zasiadam przy stole , gdzie już wszyscy na mnie czekają i nakładam górkę sałatki i miskę zupy pomidorowej . Zjadam wszystko do syta. Jestem dziś niezwykle wygłodniała ,przez cały pobyt tutaj ani trochę nie zachwycało mnie kapitolińskie jedzenie. Dopiero teraz spostrzegłam ,że mają tu niezwykle dobre posiłki.
      Po kolacji zasiadamy na kanapach przed telewizorem i czekamy aż zaczną podawać wyniki. Czekamy jakieś 5 minut ,po czym na ekranie ukazuje się jeden z organizatorów igrzysk. Zaczyna jak zwykle od pierwszego dystryktu. Maksymalnie można dostać 12 punktów. Na plazmie dostrzegam pierwszą trybutkę Julkę. Jej wynik to aż 9 ! Następnie widzę Davida , który zawalił i dostał 6 . Następnie widzę siebie i aż mi gorąco się robi na myśl o tym co mogliby mi dać. Okazuje się ,że dostałam aż 10 punktów , co jest dla mnie wielkim zaskoczeniem ,ponieważ okazałam się lepsza od mojej siostry Clove ,która miała punktów 8. Jednak dłuższe szkolenia się opłacały . Dziękuje rodzicom to ich zasługa ! Nagle widzę liczbę 12 a obok niej Olafa.
-Gratuluje ! Jesteś najlepszy- rzucam mu się na szyje. Z nim na pewno wygram.
- Ty nie jesteś gorsza masz aż 10!
      Po chwili na ekranie widzimy tych z trójki ,a zaraz potem anorektyczkę z wynikiem 4. Następnie jest Mike ,który okazał się być rzeczywiście dobrym zawodnikiem, uzyskał bowiem ten sam wynik co ja. Reszta osób mnie nie interesuje , sami z nich słabeusze. Spoglądam jeszcze tylko na Louisa , któremu dali punktów 8. Ciekawe co ten głupek zrobił ,że mu aż tyle przyznali. No cóż najważniejsze ,że jestem lepsza od niego. Jego siła nie wygrała z moimi umiejętnościami , jaka szkoda!!
      Kończymy oglądać te całe show i idziemy do swoich pokoi. Jutro ,śniadanie dość wcześnie a zaraz po nim pójdziemy do stylistów ,którzy przygotowali nam już strój na wywiady. Wchodzę do mojej sypialni i od razu padam na łóżko i zasypiam.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jej znowu taki krótki rozdział ,a tak długo się męczyłam z napisaniem go.











   

     

piątek, 28 lutego 2014

IX.Przepraszam

     Otwieram oczy. Przez chwile nie dociera do mnie gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Po chwili zaczyna mi się wszystko przypominać , łącznie z wczorajszym wieczorem. Patrzę na zegarek, dopiero szósta. Mimo tego nie mogę już spać. Wstaje i orientuję się ,że zasnęłam w bluzie i rurkach. Idę do łazienki , po krótkim prysznicu ubieram się i wychodzę z pokoju. Jestem ciekawa czy ktoś już wstał. W salonie widzę tylko Olafa. Trochę mi głupio ,że byłam wczoraj dla niego nie miła.
- Hej !
-Cześć, a ty co tak wcześnie? Śniadanie dopiero za godzinę.
- Nie mogę spać.
-Aha - mówi po czym odwraca się w kierunku telewizora. Wiem ,że mnie ignoruje tak jak ja go wczoraj.
- Chciałam cię przeprosić-szepcze i siadam koło niego na kanapie.
- Nic się nie stało. Wiem ,że ten z siódemki strasznie cię wkurzył ,ale to nie jest powód do tego by się do mnie nie odzywać.
- Wiem, wybaczysz mi to ? 
- Jasne w końcu jesteśmy w sojuszu- uśmiecha się do mnie. 
           

                                                                      ***
     Po porannym śniadaniu zjeżdżamy windą na nasz drugi już trening. Tym razem nie musimy już czekać na obecność wszystkich trybutów tylko bezpośrednio wejść do sali. Przy wejściu na basen odnajduję czekającą już na mnie Julkę. Pływalnia w której się znajdujemy jest ogromna ,ma aż piętnaście torów z czego tylko dwa są już zajęte przez jakiś chłopaków. 
     Już mam zacząć pływać ,gdy nagle zauważam jakiegoś chłopaka płynącego w moją stronę.
- To ty jesteś Patrycja ,tak ? -pyta.
- Mhm.
- Ja jestem Mike , pochodzę z czwórki - przedstawia się. Jest niski i chudy. Jego twarz jest cała w piegach ,a włosy ma koloru rudego.
- Co chcesz ?- pytam
- Sojuszu.
- Masz ze dwanaście lat a twoje umiejętności są zapewne dość marne.
- Trzynaście,a co do moich umiejętności to umiem pływać i robić wędki. Po za tym umiem posługiwać się trójzębem. To co mogę być waszym sojusznikiem.
-No dobrze , jeżeli Julka ,Olaf i David się zgodzą.
- Ja się zgadzam ,a Olaf raczej nie będzie miał nic przeciwko. Co do Davida to mu i tak wszystko jedno - odzywa się Julia.
- W takim razie możesz,ale jeśli nas okłamałeś i nie umiesz tych rzeczy to radzę ci wiać - uprzedzam.
- Bez obaw , po co miałbym was kłamać?  Może nauczyć was pływać?
- Mi przydałaby się pomoc ,ale nie wiem jak Julka.
- Mi tym bardziej ja przecież nic nie umiem!
   
      Pływamy przez około dwie godziny. Przez ten czas uczę się pływać pieskiem i kraulem. Julce też lepiej idzie, umie już utrzymać się na powierzchni i zaczyna pływać na plecach. Mike bardzo nam pomógł , fajny z niego chłopak. Trochę głupio mi ,że na początku nie oceniałam go za dobrze. Po basenie bardzo się zmęczyłam mimo to rzucam jeszcze nożami i postanawiam spróbować swoich sił na skałkach. Początkowo idzie mi nawet dobrze , ale czym wyżej jestem tym jest mi trudniej i niestety nie daję rady dotrzeć na samą górę. Czas leci mi tak szybko ,że za nim się orientuję trening dobiega końca. 
      Czekam przed windą na Olafa . Po chwili widzę go. 
- Hej jak tam ? Co dziś ćwiczyłaś - pyta.
- Byłam na basenie i na skałkach. No i mamy nowego sojusznika!
- Kogo? 
- To chłopak z czwórki ,ma na imię Mike. 
- No co ty. Przecież mieliśmy go nie brać , on jest słaby Pati. 
- To tylko pozory ,tak naprawdę nie jest słaby. Nauczył mnie nawet pływać!
- Ta akurat, po za tym nic już cie więcej nie nauczy.A Julka i David wiedzą?
- Julka wie, bo była przy tym.
- A David?
- Chyba nie.
- Świetnie ,czyli zawarliście z nim sojusz bez naszej wiedzy!- krzyczy na mnie. Nie wiedziałam ,że się wkurzy. 
- Nie obrażaj się. Myślałam ,że się zgodzisz. Po za tym Mike naprawdę dużo umie. Zaufaj mi no ,co mamy do stracenia. Jak się nie sprawdzi to zabijemy  go przy pierwszej lepszej okazji i po problemie. 
- Niech ci będzie. Przepraszam- mówi i mnie przytula. Nie wiem za co mnie przeprasza ,ale przytulenie mnie sprawia ,że czuje że mam prawdziwego sojusznika...


















niedziela, 23 lutego 2014

VIII. ZABIJE GO !

     Wychodzę z windy i siadam na kanapie przed telewizorem. Jestem na tyle zmęczona ,że nie zauważam ani Olafa ani Zacka ,którzy siedzą obok
- I jak na treningu ,nawiązaliście sojusz z chłopakiem z siódemki?
- ZABIJE GO ! ZABIJE GO! - krzyczę. Jestem zła , i pewna swego. Będzie moją pierwszą ofiarą, dostanie za swoje.
- Aż tak źle?
- Ona ma rację ,ten cały Lucas jest głupi - wyjaśnia Olaf. - Nie dało nawiązać się z nim sojuszu.
- Trudno, jego strata. Nie warto się tym przejmować Pati ,a tak po za tym jak wam poszło?
- Mi dobrze. Ćwiczyłem sztuki walki, wygrałem z każdym.
- A ty Patrycja? - pyta. Nie zamierzam odpowiedzieć , jestem zbyt agresywna i zła abym cokolwiek mogła z siebie wydusić. Teraz mnie obchodzi tylko jedna rzecz. Jak zabić tego z siódemki.
- Widziałem jak rzuca nożami, naprawdę świetnie jej idzie. Trafiała za każdym razem -wyręcza mnie Olaf. Lubie go ,doskonale wie co czuje.
- To dobrze. Wy sobie róbcie co tam chcecie a ja idę wsiąść prysznic - oznajmia , po czym wychodzi.
- O czym myślisz? - pyta Olaf.
- Nie ważne - odpowiadam , po czym bez słowa idę w stronę pokoju. Chcę być sama! Wchodzę do łazienki i postanawiam się umyć.Potem zakładam szarą bluzę i rurki po czym kładę się na łóżku. Nic mi się nie chce. Do kolacji jeszcze dużo czasu. Myślę o wszystkim. O siostrach , o bracie , o rodzinie. Ciekawe co u nich. Myślę też o igrzyskach ,które odbędą się za parę dni, o tym ile osób w nich zabije. O tym ile osób będzie chciało mnie zabić.
                                               
                                                                        ***
     - Patrycja , Patrycja - słyszę jakiś głos, po czym czuje kogoś rękę na moim ramieniu. Otwieram oczy i widzę Olafa .- Zasnęłam ? -pytam .
- Najwidoczniej tak. Melissa kazała ci powiedzieć ,że za pół godziny masz iść na kolacje.
- Nie jestem głodna , powiedz jej ,że tym razem  nie przyjdę.
- Coś ci się stało ?
- Nic , idź już! Zmęczona jestem.
- Dobra wyjdę, ale nie wiem dlaczego ukrywasz swoje problemy- wstaje i wychodzi. Boże czy on nie rozumie ,że mi nic nie jest. Mam po prostu gorszy dzień ,a on mnie nie chce zostawić w spokoju...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------ PRZEPRASZAM ZA TAK ,KRÓTKI ROZDZIAŁ.
   




piątek, 21 lutego 2014

VII. W Ośrodku szkoleniowym

     Zaraz po paradzie trybutów jedziemy do Ośrodka szkoleniowego , gdzie przez parę dni będziemy ćwiczyć swoje umiejętności a na koniec je pokazywać za co będą przyznawane nam punkty. Wiem ,że muszę się popisać nożami i wypaść jak najlepiej . Właśnie w tym momencie zaczęła się walka o życie ,czym więcej punktów dostane na prezentacji umiejętności tym wzmacniają się moje szanse na wygraną. 
        Docieramy do ośrodka , jest bardzo duży , o wiele większy od tego co mieliśmy w dwójce. Zaraz obok niego jest hotel ,w którym będziemy tymczasowo mieszkać. 
- Chodźcie za mną - woła Melissa - Tu jest winda , każdy numerek piętra to numer dystryktu. Śmiało wchodźcie- bardzo duże te kapitolińskie windy. Mogą pomieścić nawet do 10 osób. Klikamy przycisk z oznaczeniem naszego dystryktu i w ciągu sekundy jesteśmy na górze. Winda się otwiera i widzę coś czego jeszcze w życiu nie widziałam. Mianowicie piękny ,ogromny stół ze słodyczami i fontanną czekoladową. Wielką kanapę i telewizor plazmowy i duże okno z widokiem na Kapitol. Melissa prowadzi nas do naszych pokoi. Wchodzę do tego z numerkiem ,,3'' . Widzę wielkie łóżko telewizor , książki elektroniczne i światło ,które zapala się jak klaśnie się w ręce. Spoglądam do łazienki, jest ogromna. Ma prysznic wielofunkcyjny , w którym są różnorodne nie znane mi opcje oraz wannę relaksującą i pomyśleć ,że ostatnie dni życia spędzę w raju.
     Nagle do pokoju wchodzi jakiś młody pan ubrany w garnitur.
- Za piętnaście minut ma się panienka zjawić na obiedzie - mówi po czym wchodzi z pokoju. Wiedząc ,że mam bardzo mało czasu pospiesznie się ubieram w błękitną sukienkę i wychodzę. Tym razem przy stole zjawiam się jako pierwsza. Siadam na krześle i rozmyślam. Po około pięciu minutach przychodzi  Olaf i nasz mentor.
- Po obiedzie czeka was pierwszy trening. Na samym początku weźcie poćwiczcie to w czym idzie wam najlepiej ,a potem postarajcie się nauczyć nowych umiejętności - mówi Zack.
- Ile jest dokładnie tych treningów?- pytam. Jestem dość zdziwiona ,ponieważ myślałam ,że pierwszy trening rozpocznie się dopiero jutro.
- Wszystkiego się dowiecie w swoim czasie. Pierw powiedzcie mi czy umiecie pływać?
- Ja praktycznie wcale. Kiedyś brat mnie uczył ,ale szło mi to dość kiepsko - przyznaje się. Rozumiem go , u nas w dwójce nie ma morza i jest tylko jedno małe jezioro. Pływać zazwyczaj uczymy się na pływalni ,która jednak nie jest zbyt duża.
- Ja umiem ,ale tylko na plecach. Kiedyś chodziłam na nauki pływania ,ale musiałam zrezygnować, ponieważ w tym samym czasie odbywały się ważniejsze dla mnie zajęcia.
- Dobrze. Ośrodek szkoleniowy , w którym się znajdujemy został wybudowany dwa miesiące temu. Po raz pierwszy w historii jest w nim basen, a więc radze wam nauczyć się pływać. Jest to bowiem ważne ,ponieważ nigdy nie wiadomo na jaką arenę traficie. Spotykamy się tutaj o czternastej i pamiętajcie by ubrać stroje do ćwiczeń , które znajdują się w waszych szafach - mówi , po czym kończąc obiad wstaje od  stołu i wychodzi z jadalni.
     Po posiłku idę do pokoju. Postanawiam wziąć prysznic i odkryć jego funkcje. Patrzę na różne przyciski. Pierw trzeba wybrać kolor mydełka i jego zapach. Stwierdzam ,że fioletowa wanilia będzie najlepsza. Klikam start i mydełko automatycznie pojawia się na małej tacce. Następnie wybieram szampon o kolorze limonkowym i zapachu truskawki. Na samym końcu trzeba ,,włączyć'' wodę i ustawić jej temperaturę , która w moim przypadku jest dość wysoka ,ponieważ nie lubię zimna. Po pół godzinnym prysznicu ,nakładam balsam i ubieram się w strój. Jest on cały czarny. Na rękawie , jest napisany numerek 2 co oznacza zapewne mój dystrykt.Włosy upinam w kok po czym wychodzę. Jestem w samą porę.
- Pakujcie się do windy.Pamiętajcie ,żeby nawiązać z kimś sojusz - przypomina nam Zack.
- Już to zrobiliśmy przed paradą trybutów. Zapoznaliśmy się z tymi z jedynki , ale jeszcze chcemy chłopaka z siódemki - mówi Olaf.
- Chodzi wam o Lucasa ? Dobry pomysł , ten chłopak może wam się przydać, chociażby do dźwigania waszych rzeczy zdobytych przy rogu obfitości - śmieje się , a my razem z nim.
      Zjeżdżamy windą na dół. Prawie wszyscy trybuci już tam są , poza tymi z ósemki. Odnajduje w tłumie Julkę i podchodzę do niej.
- Siema , pamiętaj musimy dzisiaj zaoferować sojusz temu z siódemki. Czym prędzej to zrobimy tym lepiej. Nie chce nic mówić ,ale myślę ,że ty powinnaś to zrobić. Ty umiesz przekonywać ludzi- stwierdza moja sojuszniczka . Ciekawe skąd to wie skoro znamy się tak krótko. Nagle do holu ,w którym się znajdujemy wchodzi kobieta o czarnych włosach.
- Zapraszam do środka- mówi spokojnie i prowadzi nas do sali , w której będziemy ćwiczyć. - Za nim przejdziemy do udoskonalenia waszych umiejętności, chciałabym przedstawić parę zasad ,które was obowiązują. Pierwszą z nich jest nie wdawanie się w bójki , na to przyjdzie czas na arenie. Jeśli  na przykład troje z was będą chcieli w tym samym czasie strzelać z łuku obowiązuje was kolejka. Z basenu mogą korzystać maksymalnie piętnaście osób, przed wejściem do niego należy się opłukać i założyć czepek, który dostaniecie przed wejściem lub spiąć włosy. Pamiętajcie ,żeby nie udoskonalać tylko tego co już dobrze umiecie, lecz ,żeby spróbować tego w czym jesteście słabi tyczy się to zwłaszcza trybutów z jedynki, dwójki i czwórki. Cztery szkolenia są obowiązkowe ,pozostałe dwa to trening indywidualny.   Myślę , że to wszystko co chciałabym wam przekazać. Możecie zacząć ćwiczyć.
     Zanim  sięgnę po nóż, chcę odnaleźć chłopaka z siódemki . Moi sojusznicy z jedynki postanawiają mi towarzyszyć. Widzę Lucasa! Podchodzi do stanowiska z mieczami.
- Hej !- pukam go palcem w ramię.
- Co chcesz ? - pyta obrażony.
- Nazywam się Patrycja ,a to Julka i David ,a tamten chłopak ,który stoi przy makiecie do karate to Olaf. Chcemy być twoimi sojusznikami , zgadasz się - mówię prosto z mostu.
- Dziewczyna z dwójki - spogląda na mój numerek na rękawku- to właśnie ona zabiła moją dziewczynę w 74 igrzyskach. W życiu nie chce z wami sojuszu ,a z tobą tym bardziej- wskazuje na mnie.
- Jak śmiesz wspominać moją siostrę . Ona też w końcu zginęła. W tej grze właśnie o to chodzi ,żeby siebie nawzajem pozabijać!- krzyczę , gdybym była na arenie to już dawno pozbawiłabym go życia. Nie ma koleś prawa wypominać mi błędy Clove .
- A więc to była twoja siostra , tym bardziej cię nie lubię . Za pewne jesteś taka sama jak ona.
- Już po tobie , radzę ci nie pojawiać się w moim zasięgu wzroku na arenie , bo jak nie to będziesz moją pierwszą ofiarą- mówię.
- Popatrz tylko - zaczyna pokazywać mi swoje muskuły, żałosne! - Wiesz co to jest? Wiesz? Moja siła jest z pewnością większa. Te twoje chude rączki to nawet plecaka nie dadzą rady podnieść.
- Uważaj koleś co mówisz, bo to ,że ty masz siłę nie znaczy ,że siły nie ma żaden z pozostałych trybutów. Po za tym liczą się umiejętności. Co ci po twojej sile skoro Pati  strzeli ci z łuku prosto w serce- mówi ktoś za nami. Obracam się i widzę również dobrze umięśnionego Olafa. Patrze z powrotem na Lucasa. Jego mina bezcenna ,ale mu się głupio zrobiło hehe. Nagle podchodzi do nas ta sama pani co przemawiała na początku.
- Co to ma być! Nie wyraźnie mówiłam, waszą kłótnie słyszy cała sala. W tej chwili mi się rozejść- krzyczy.
- Z wielką chęcią -odpowiadam i podchodzę do stanowiska z nożami. Muszę poczekać, ponieważ stoi tam też dziewczyna z dwunastki. Strzela niecelnie, widać ,że sobie nie radzi.
- Pokazać ci jak się to robi? -pytam zniecierpliwiona.
- Nie nie trzeba , sama sobie dam rade- odpowiada opryskliwe. Po za moimi sojusznikami nikt  nie próbuje być dla mnie miły. Nie dziwie się tym wcale, na pewno wiedzą ,że mam przewagę. Zresztą to nawet dobrze ,że nie darzą mnie sympatią. Będzie mi ich łatwiej powybijać. Dwunastka ponownie próbuje trafić do celu ,tym razem nawet nie trafiła w tarcze.
- Hahaha a może jednak ci pomóc? - mówię zadowolona.
- Masz ten nóż i się ode mnie łaskawie odwal- krzyczy.
-Spoko ,spoko - odpowiadam. Dziewczyna odchodzi ,a ja spokojnie mogę porzucać  Za prawie każdym razem trafiam w sam środek.
- No , no nieźle ci idzie. Nie wiedziałam ,że dobrze rzucasz nożami - słyszę znajomy mi głos. Odwracam się i widzę Julkę.
-Dzięki ,a ty czym możesz się pochwalić? -pytam. Mam nadzieje ,że nie tym samym ,ponieważ dobrze by było gdyby moi sojusznicy specjalizowali się w różnych dziecinach.
- Łuk, ale za to słabo umiem pływać. Może zechcesz pójść ze mną na pływalnie na kolejnych zajęciach? -pyta.
- Pewnie , właśnie miałam to zrobić. Ja umiem pływać tylko na plecach.
     Nagle kobieta przerywa nam trening i mówi ,że kolejny odbędzie się jutro o jedenastej . Żegnam się z Julią i razem z Olafem jedziemy windą na swoje piętro. Dzisiejszy trening był dość krótki, trwał zaledwie półtorej godzinny. Kolejne szkolenia będą aż czterogodzinne...













wtorek, 18 lutego 2014

VI.Parada trybutów

   
Rozdział troszeczkę ,krótszy niż zwykle. Za co bardzo przepraszam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Pamiętajcie, macie wyglądać na wojowników i udawać ,że walczycie - mówi Sara, stylistka Olafa. Wsiadamy do rydwanu i nagle zaczynamy jechać. Nasz powóz jedzie zaraz za jedynką. Mija chwila i już słyszę krzyk mieszkańców Kapitolu. Spoglądam na Olafa i zaczynamy udawać ,że walczymy mieczami. Jest to raczej śmieszne i wątpię ,żeby takim zachowaniem zdobyliśmy sponsorów. Jedno jest pewne! Na naszą dziecinną walkę , patrzy teraz całe Panem. 
     Nagle oboje z Olafem stwierdzamy ,że dość tej żenady. Rozglądam się wokół i widzę rozwrzeszczany tłum i innych trybutów. Jest bardzo ,ale to bardzo głośno, wśród krzyków i wrzasków słyszę w tle hymn Panem. Jestem taka zdezorientowana ,że nie zauważam kiedy dojeżdżamy rydwanem do końca ,,trasy''. Patrzę przed siebie i widzę prezydenta Snowna. Wygląda tak samo jak w telewizji. Dziwi mnie tylko jedna rzecz. Zawsze, ale to zawsze nosi ten sam garnitur i spodnie. Nigdy jeszcze nie widziałam go w innych ubraniu. Z roku na rok widać ,że się starzeje. Jego włosy siwieją coraz bardziej, nawet kapitolińska farba do włosów już mu nie pomaga. Ma zapewne z 60 lat. Ma dwójkę wnuków, co dla mnie jest bardzo dziwne . Nie wyobrażam sobie poślubić kogoś ,kto zabija rocznie 23 dzieci. No ,ale to w końcu cały Kapitol.
- Witam wszystkich trybutów i wszystkie trybutki na 76 Głodowych Igrzyskach.  W tym roku postanowiliśmy ,że tak jak dwa lata temu wygrają dwoje uczestników z tego samego dystryktu. Myślę ,że to wyjdzie tylko i wyłącznie na waszą korzyść - nie wierze w to co mówi ,pewnie będzie to nowa atrakcja dla tych dziwaków, a pod koniec igrzysk i tak będzie musiał zostać tylko jeden zwycięstwa- Chcę tylko jeszcze dodać ,że zasady gry nie ulegną już zmianie. Życzę wam wszystkim pomyślnych igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja!- miejmy nadzieje ,że rzeczywiście nie ulegną zmianie. Fajnie by było wygrać z Olafem. Wymieniamy radosne spojrzenia po czym , nasze rydwany zawracają i kierują się ku wyjściu.  Ceremonia otwarcia minęła mi tak szybko ,że nawet nie zdążyłam zauważyć czyje kostiumy najbardziej wpadły w oko sponsorom. Jestem zadowolona z zmiany reguły gry. Boje się tylko ,że jeśli teraz każda para z dystryktów połączy swoje siły może być jeszcze krwawiej i brutalniej niż w poprzednich latach. I to tylko ,dlatego zmieniono zasady gry. W sumie to ja mam sojusz z aż trzema osobami i myślę ,że tak czy siak nasza grupka będzie dominować podczas rzezi przy rogu obfitości. Miejmy jednak nadzieje ,że  ten chłopak z siódemki do nas dołączy...












niedziela, 16 lutego 2014

V. Centrum Odnowy

     Budzi mnie pukanie do drzwi. Prawie ,że nie przytomna wstaję z łóżka i otwieram. To Olaf, informuje mnie ,że za dwadzieścia minut musimy zejść na śniadanie. Wiem ,że dłużej nie pośpię. Biorę szybki prysznic i ubieram luźną zapewne męską bluzę. Gotowa , idę posiłek . Jestem punktualnie ,a nawet za wcześnie. Mimo to przy stole siedzą już wszyscy. Nakładam na talerz sałatkę i zamawiam gorącą czekoladę. 
- Za godzinę będziemy w Kapitolu - informuje nas Melissa. - Poznacie tam swoich stylistów , którzy przygotują wam wspaniałe kreacje na paradę trybutów. Czeka was pełen emocji dzień więc radze się dobrze najeść.
     Pamiętam parady trybutów z poprzednich lat. Uważałam ,że to najlepsza część igrzysk zaraz po wywiadach. Trybuci z dwójki zawsze mieli niezwykłe kostiumy. Moja siostra razem z Cato byli ubrani w złote zbroje. Wyglądali nieziemsko. Na pewno by ich zauważono , gdyby nie stroje tych głupków z dwunastki. Jak ja ich nienawidzę. Nawet nie potrawie wam tego opisać.  Nagle słyszę hałas dobiegający z poza wagonu.
- Jesteśmy w Kapitolu ! Jesteśmy , Pati popatrz - krzyczy Olaf. Jest bardzo tym wszystkim zaskoczony. Podchodzę do okna. Wystarczyły mi dwie sekundy żeby tak samo jak on być w szoku. Widzę pełno dziwnych ludzi. Mają kolorowe włosy, bardzo długie i sztuczne rzęsy. Mają też ozdobne parasolki i tone makijażu na twarzy. Wśród nich wyglądamy bardzo biednie, ale jak dla mnie to dobrze. Nie chciałabym być taka sztuczna. Jestem bardzo ciekawa jak oni by wyglądali bez tych wszystkich zbędnych dodatków. Zaczynam się uśmiechać ,a nawet śmiać. Ci wszyscy mieszkańcu Kapitolu doprowadzają mnie do takiego stanu. 
- Co się stało - pyta Melissa. 
- Nic,nic - wole nie mówić niż powiedzieć. W końcu ona wygląda tak samo jak reszta tych dziwaków ,a nie chce robić jej przykrości. Jaka ja jestem głupia ,zachowuje się jak dziecko śmiejąc się z nich. Mimo to po raz pierwszy od dawna można zobaczyć mnie w tak dobrym humorze. 
     Wysiadamy z pociągu po czym wsiadamy do samochodu, który wiezie nas do jakieś budynku. Jest to centrum odnowy. To tu będą mnie upiększać. Mam tylko nadzieje ,że po przemianie nie będę wyglądać jak plastikowa lalka. Wchodzę do małego pomieszczenia . Czekają tam już na mnie dziwni ludzie, którzy karzą położyć mi się na dziwnym czymś. Zaczynają mnie myć po czym wyrywają mi zbędne włoski z nóg. Trochę boli ,ale da się znieść. Zaraz po ,,zabiegu'' nakładają na moje ciało prawdopodobnie balsam. Pozwalają mi wstać i ubrać szlafrok. Jeden z nich za prowadza mnie do kolejnego pomieszczenia ,gdzie czeka na mnie mój stylista.
- Nazywam się Josh - wyciąga do mnie rękę na przywitanie. Jest młody , młodszy od naszego mentora . O dziwo nie wygląda tak jak reszta mieszkańców Kapitolu. Ma tylko parę tatuaży, krótkie brązowe włosy i ciemne oczy. Jest wysoki i dobrze zbudowany.
- A ja Patrycja - przedstawiam się.
- Dzisiaj parada trybutów. Kostiumy na tą okazję są już zaprojektowane. Razem z Sylwią , stylistką Olafa planujemy ubrać was podobnie jak ubraliśmy trybutów w 74 igrzyskach. Wasze zbroje będą złoto-czarne z  połyskiem. Twoje włosy będą spięte ,a makijaż lekki podkreślający twoje wojownicze rysy twarzy, które są bardzo podobne do tych co miała twoja siostra.
     Josh pokazuje strój. Rzeczywiście jest bardzo podobny do tego co miała Clove. Przymierzam kostium i stwierdzam ,że wydaje się być dobry, a nawet doskonały. Jest tylko dość ciężki , ale muszę przywyknąć w końcu to zbroja. Nagle mój stylista wyjmuje miecz i wręcza mi go. Wygląda na prawdziwy ,lecz jest za lekki i wcale nieostry. Stwierdzam więc ,że to zabawka.
- Jak już wsiądziecie razem z Olafem do rydwanu to udawajcie ,że staczacie bitwę na miecze. Na pewno zrobi to wielkie wrażenie na waszych przyszłych sponsorach i mieszkańców Kapitolu- nie wiem czy to co mówi Josh jest prawdą. Te całe igrzyska wyglądają prawie tak samo jak te co były dwa lata temu. Martwię się ,że ten cholerny stylista z dwunastki znowu wymyśli coś co zachwyci publiczność. Mimo to staram się o tym nie myśleć.
     Gdy mój stylista kończy mi robić makijaż , ubrana już w wojowniczy strój wychodzę z tego ciasnego pokoiku i schodzę na dół. Tam przy rydwanie czeka już na mnie Olaf oraz jego stylistka. On również dostał ten miecz. Do rozpoczęcia ceremonii otwarcia zostało jeszcze pół godziny. Rozmawiam więc z Olafem ,gdy nagle podchodzi do nas jakaś dziewczyna i chłopak.
- Hej ! Nazywam się Julka, a on to David. Wy pewnie jesteście Olaf i Patrycja? -pyta , od razu ją rozpoznaję. To dziewczyna z jedynki. Ma ciemne ,krótkie włosy i brązowe oczy. Jest ubrana w niebieską sukienkę , która wygląda jakby była z diamentów i zapewne tak jest. Na ręce i szyi też ma różne kamienie szlachetne. Od razu widać ,że mieszka w najbogatszym dystrykcie.
- Tak to my , ładna sukienka - mówię.
- Wasze kostiumy też są niezłe. Rozumiem ,że zostaniecie naszymi sojusznikami ?
- Pewnie, bierzemy jeszcze kogoś do sojuszu ? - pyta Olaf.
- Chyba nie , ci z czwórki są strasznie słabi ,a nikt inny nie wydaje się ciekawy- mówi David. On również ma na sobie drogie rzeczy oraz tone lakieru na blond włosach. Patrze na niego. Nie wygląda sympatycznie . Widać ,że on najmniej chce się angażować w nasz sojusz. Zapewne robi to tylko po to ,aby ocalić życie lub nie chce się oddalać od Julki. Będzie trzeba na niego uważać.
- Wydaje mi się ,że ten chłopak z siódemki może być dobry. Wygląda na silnego ,może nam się przydać - proponuję.
- Rzeczywiście może być dobry- odpowiada Julia. Nagle słyszymy ,że dostało pięć minut i ,że każdy trybut musi wsiąść do swojego rydwanu. Żegnam się więc z moimi sojusznikami i razem z Olafem idziemy w stronę naszych stylistów...
















czwartek, 13 lutego 2014

IV. W pociągu

     Do pokoju wchodzą strażnicy i zabierają mnie do pociągu, w którym już czeka Olaf , nasz mentor o raz Melissa.
- Jutro  powinniśmy być w Kapitolu. Tu są wasze klucze do pokoju, za 30 minut spotykamy się na kolacji - wręcza nam klucze i odchodzi. Idę do pokoju , muszę przyznać, że jest genialny. Biorę ciepły prysznic po czy otwieram moją szafę , w której znajdują się różnorodne sukienki. Postanawiam ubrać czarną . Gdy już wszystko zrobiłam co miałam zrobić idę na kolacje. Przy stole siedzi już mój sojusznik i mentor.
-Mam na imię Zack a wy ? -pyta. Jest bardzo młody , wygrał 70  głodowe igrzyska ma zaledwie 24 lata. Moim zdaniem to dobrze , na pewno doskonale nas rozumie ,w końcu sam nie dawno trawił na arenę.
- Olaf miło mi.
- A ja Pati.
- W czym jesteście dobrzy, i jak dużo trenowaliście w dwójce?- pyta . Wiem ,że nam pomoże a więc szybko odpowiadam.
- Po śmierci siostry rodzice wysyłali mnie da dłuższe i częstsze treningi. Czasami zdarzało się ,że nie poszłam do szkoły ,bo miałam ważny trening. Jestem dobra w rzucaniu nożami oprócz tego jestem zwinna i umiem wspinać się na drzewach. Potrafię też rozpalić ognisko - dopiero teraz dociera do mnie ,że ja może mam szanse wygrać , boje się tylko jak pokonam Olafa i innych trudnych przeciwników. Zaczynam nabierać nadziei .
- Ja zaś umiem Karate , w przyszłym tygodniu miałem zdawać na czarny pas ,ale niestety los sprawił ,że trawie na arenę. Dobrze radze sobie też z ciężkimi rzeczami i z rozpoznawaniem roślin - pochwalił się Olaf.
- Rozumiem ,że się znacie i ,że chcecie zawrzeć ze sobą sojusz? - pyta nasz mentor
- Pewnie ,że tak - powiedzieliśmy równocześnie. Uważam ,że Olafa umiejętności bardzo mi się przydadzą. Nigdy nie rozróżniałam roślin ,a ciężkie rzeczy to nie dla mnie.
     Po zjedzeniu kolacji siadamy na wygodnych kanapach i oglądamy tegorocznych trybutów. Jest to nie zwykle dla mnie ważne ,bo chce wiedzieć z kim będę miała do czynienia. Na ekranie telewizora pokazują się trybuci z jedynki. Dziewczyna jest w moim wieku, ma na imię Julia wydaje się być dość sympatyczna. Na pewno nie będzie problemu z zawarciem z nią sojuszu. Chłopak zaś ma pewnie z 17 lat, nie wygląda na silnego ,lecz jest strasznie wysoki ma na imię David. Potem widzę mnie i Olafa., trybutów z trójki ,którzy nie wydają mi się ciekawi. Patrzę na dziewczynę z czwórki jest strasznie wychudzona widać ,że choruje na anoreksje. Chłopak zaś jest w wieku mojego brata, jest niski i również chudy. Zwykle trybuci z mojego dystryktu zawierają sojusz nie tylko z jedynką ,ale także z czwórką. Tym razem będzie inaczej. Następnie widzę kolejne pary śmiertelników. Zapamiętuje jeszcze tylko chłopaka z 7 Lucasa , który jest strasznie umięśniony.

- Wyjątkowo tegoroczni trybuci wyglądają na słabeuszy. Sojusz jak już możecie zawrzeć tylko z jedynką i jak już to z chłopakiem z siódemki. Tych z czwórki nawet nie bierzcie pod uwagę - radzi nam Zack. Moim zdaniem zupełnie nie potrzebnie ,bo też to zauważyłam.
     Jest już godzina 22, jak dla mnie późno ,chce się wyspać , bo ten dzień strasznie mnie zmęczył. Myję zęby i  kładę się do łóżka .Momentalnie zasypiam.













wtorek, 11 lutego 2014

III. Odwiedziny

     Nagle do pokoju wchodzi Ewa. Pierwsze co robi to rzuca mi się na szyje i zaczyna mnie przepraszać.
-Przepraszam nie mogę cię ocalić mimo to ,że bardzo bym chciała- szepnęła.
- Czemu nie mogłaś się zgłosić - pytam w rozpaczy.
- Jestem w ciąży z Patrykiem- zaczyna płakać - Przepraszam  i wiedz ,że cie kocham. Wygrasz na pewno! Widziałam jak trenowałaś ,dasz se rade. Tylko nie zawieraj sojuszu ze słabymi osobami - powiedziała. Wkurzyłam się na nią! Jak mogła się z nim przespać. Czy ona nie ma mózgu !?  Najgorsze jest to ,że przez jej głupotę to ja muszę cierpieć. Mimo wszystko nic nie mówię . Wiem ,że to nasze ostatnie spotkanie i nie chce się z nią kłócić. W końcu ona nacierpiała się w życiu najbardziej po stracie Clove  swojej siostry bliźniaczki. A ja teraz i tak prawdopodobnie idę na śmierć i z jednej strony się ciesze ,skończy się w końcu ten koszmar. Ludzie z innych dystryktów myślą , że mieszkańcy dwójki mają najlepiej, a to nie prawda! My w końcu też musi walczyć na śmierć i życie , mimo tego ,że mamy dobre stosunki z Kapitolem. Kończy się czas. Ewa posyła mi ostatnie spojrzenie , po czym bez słowa wychodzi.
     Po chwili w drzwiach widzę mamę i tatę z bratem. 
- Uśmiechnij się , to zaszczyt powinien być dla ciebie ,że startujesz w igrzyskach - mówi tata. No tak on nas nie rozumie! Od zawsze chciał wsiąść udział w igrzyskach ,ale za każdym razem zgłaszał się kto inny. Nie wiem jak w ogóle mógł coś takiego do mnie powiedzieć . Po śmierci Clove myślałam ,że zmądrzał. Niestety cały czas wypomina mi i siostrą to ,że nigdy się nie zgłaszamy. Tata po prostu nie wie co to jest iść na śmierć . Mama ma odmienne zdanie ,rozumie mnie doskonale. Posyła groźne spojrzenie tacie i mnie przytula. 
- Będzie dobrze ,jesteś silna. Tylko musisz w siebie uwierzyć i wierzyć do końca - pociesza.- Jak Clove nie wygrała to ty wygrasz na pewno.
- Kochamy Cię, wróć jak najszybciej -mówi Oliwer i razem z rodzicami wychodzi ,ponieważ skończył im się czas. Wszyscy we mnie wierzą. Po śmierci siostry , rodzice kazali nam chodzić na dłuższe i częstsze treningi. Wtedy narzekałam a teraz się ciesze. Nagle przychodzi Łucja zamienia ze mną parę słów po czym wychodzi  NA ZAWSZE ...

poniedziałek, 10 lutego 2014

II. losowanie

     Ubieram błękitną sukienkę i rozczesuje swoje długie, blond włosy. Idę do salonu gdzie siedzą moje siostry i oglądają jakiś film. Witam się z nimi po czym siadam na starej jak świat kanapie. Patrzę na Ewę ,która jest najstarsza z nas . Ostatnio strasznie jej się przytyło , co jest dosyć dziwne ,ponieważ ona zawsze odżywiała się zdrowo. 
- Czemu nie ubrałaś tej czerwonej spódniczki co rok temu ?- pytam się jej. Wygląda na dość zdenerwowaną. Zwykle co roku odważnie szła na dożynki i zawsze mówiła nam ,że nas obroni jak któregoś z nas wylosują . Tym razem jest inaczej. Widzę ,że jest nie tylko zdenerwowana ale też i przestraszona. To dziwne ,przecież na treningach przygotowawczych do igrzysk zawsze sobie świetnie radzi. Co się stało?
- Jest mi już za mała, oddałam ją Łucji- kłamie, czuję to. Coś ukrywa ,ale mimo to nic nie mówi. Nagle do pokoju wchodzi mama.
- Wstawajcie , idziemy !- rozkazała 
- Ja nie chce!- krzyknął Oliver. No tak zapomniałam ,to przecież jego pierwsze dożynki. Młody musiał być od rana bardzo zdenerwowany ,a ja tego nie zauważyłam. Rozumiem go chyba najlepiej. Przytulam go i mówię ,że wszystko będzie dobrze. Po chwili przyszedł tata i wyszliśmy z domu.
      Mimo,że do rozpoczęcia dożynek zostało jeszcze 15 minut ,przyszło już sporo ludzi. Podchodzę do jednego strażnika pokoju , który kuje mi palec i idę do swojej grupy rówieśniczej. Rozglądam się i widzę swoje koleżanki . Od razu zaczynamy rozmawiać , czas mija tak szybko ,że już za chwilę odbędzie się losowanie. Pani Melissa o błękitnych włosach podchodzi do przezroczystej kuli z imionami dziewcząt. Zanurza w niej rękę i wyciąga karteczkę. Nagle słyszę z jej ust swoje imię i nazwisko . No i wpadłam wylosowali mnie .
        Wchodzę posłusznie na scenę , i spoglądam na moją rodzinę .  Widzę płaczącą mamę ,zmartwionego tatę i moje rodzeństwo. Patrze na Ewę i wiem ,że się za mnie nie zgłosi. Wiem ,że chce ,ale nie może. Staram się ukryć smutek . W końcu mieszkam w dwójce ,od lat dużo trenuję . Mam jakieś szanse ,zamierzałam się nawet dobrowolnie zgłosić ,ale dopiero za rok lub dwa. Po chwili zaczynają losować chłopaka. Jestem zszokowana ,ponieważ jest to Olaf, brat Catona. Już wiem ,że w kuli były tylko karteczki z naszymi imionami. Robią kolejną atrakcje dla tych dziwaków z Kapitolu. Brat zmarłego Cato i siostra zmarłej Clove zostali wylosowani , co za tragedia . Głupi Kapitol ,serca nie mają -,- . Ale jedno jest fajne , na pewno ludzie będą współczuć nam i naszym rodziną i będziemy mieć więcej sponsorów niż inni trybuci .  Spoglądam na Olafa i widzę te same blond włosy i niebieskie oczy co u  jego zmarłego brata. Jest prawie ,że identyczny. Tak samo umięśniony ,tak samo przystojny. Znam go dosyć dobrze , chodziliśmy razem na treningi w rzucaniu norzami , lecz mu się to nie spodobało , wolał uczęszczać na zajęcia Karate. Szkoda chłopaka , nie wiadomo czy uda mu się wygrać, choć ma ogromne szanse. Jest ostatnim synem państwa Kwiatkowskich, moi rodzice są w o wiele lepszej sytuacji.
       Nagle strażnicy zabierają mnie do jakiegoś dziwnego pomieszczenia. Informują mnie ,że zaraz odwiedzi mnie moja rodzina . Siadam więc na drewnianym krześle i czekam...


























niedziela, 9 lutego 2014

I. Przed dożynkami

    Budzi mnie śpiew ptaków za oknem. Jest jeszcze dość wcześnie, jednak postanawiam już wstać. Idę do łazienki myje się , a potem ubieram. Schodzę na dół na śniadanie. Siostry jeszcze śpią ,za to mój brat już dawno siedzi przy stole i czeka na posiłek.
- Dzisiaj dożynki. Jaką sukienkę mam ci wyprasować Patrycjo ? - pyta mama. Na jej twarzy widzę smutek. Pewnie znowu płakała. Każdego roku w dzień rozpoczęcia się igrzysk wspominamy moją zmarłą w 74 igrzyskach siostrę Clove . Cała nasza rodzina załamała się po jej śmierci.
- W tym roku chciałabym ubrać tą niebieską ,którą nosiła kiedyś Łucja. Powinna być mi już dobra - odpowiadam. 
- No dobrze , śniadanie zaraz będzie gotowe. Oliwer idź obudź siostry!- westchnęła mama ,myjąc naczynia.
- Mamo , o której zaczynają się tegoroczne dożynki ? -pytam ,ponieważ co roku odbywają się one o innej godzinie.
- Dopiero po południu ,jeszcze sporo czasu. Po śniadaniu pójdziesz kupić mąkę i cukier, planuje upiec ciasto. Przy okazji możesz wstąpić na cmentarz i zapalić Clove znicz - widać było ,że cały czas cierpi . Po dwóch latach jeszcze nie zdążyła dojść do siebie. No cóż. Spełniam jej prośbę i kończąc płatki z mlekiem wychodzę z domu. Postanawiam pójść pierw na cmentarz, który jest podzielony na trzy części. Na pierwszej z nich leżą osoby , które zmarły przez epidemie lub śmiercią naturalną. Na drugiej zaś pochowani są ludzie , którzy zmarli podczas wojen. Na trzeciej ,gdzie leży moja siostra , jest przeznaczona dla poległych w walce trybutów. Zapalam znicz , po czym siadam na ławce i myślę o tym co było dwa lata temu. Patrze na jej grób oraz ten ,który jest obok. Tak ona i Cato leżą obok siebie. Przed igrzyskami byli nierozłączni . Gdyby nie ta głupia Katniss ten chłopak by wygrał. Nie wiem jak ludzie mogli uwierzyć w kłamstwo Peety. Ja od początku wiedziałam ,że to jedna wielka ściema. TO PRZEZ NICH MOJA SIOSTRA NIE ŻYJE ! Niestety co się stało to się nie odstanie. Żegnam się z Clove ,wychodzę z cmentarza i idę do pobliskiego sklepu. Kupuje potrzebne do ciasta produkty i wracam do domu. Patrzę na zegar już dwunasta ,spędziłam pół dnia na cmentarzu. Za godzinę zaczynają się dożynki!