Budzi mnie pukanie do drzwi. Prawie ,że nie przytomna wstaję z łóżka i otwieram. To Olaf, informuje mnie ,że za dwadzieścia minut musimy zejść na śniadanie. Wiem ,że dłużej nie pośpię. Biorę szybki prysznic i ubieram luźną zapewne męską bluzę. Gotowa , idę posiłek . Jestem punktualnie ,a nawet za wcześnie. Mimo to przy stole siedzą już wszyscy. Nakładam na talerz sałatkę i zamawiam gorącą czekoladę.
- Za godzinę będziemy w Kapitolu - informuje nas Melissa. - Poznacie tam swoich stylistów , którzy przygotują wam wspaniałe kreacje na paradę trybutów. Czeka was pełen emocji dzień więc radze się dobrze najeść.
Pamiętam parady trybutów z poprzednich lat. Uważałam ,że to najlepsza część igrzysk zaraz po wywiadach. Trybuci z dwójki zawsze mieli niezwykłe kostiumy. Moja siostra razem z Cato byli ubrani w złote zbroje. Wyglądali nieziemsko. Na pewno by ich zauważono , gdyby nie stroje tych głupków z dwunastki. Jak ja ich nienawidzę. Nawet nie potrawie wam tego opisać. Nagle słyszę hałas dobiegający z poza wagonu.
- Jesteśmy w Kapitolu ! Jesteśmy , Pati popatrz - krzyczy Olaf. Jest bardzo tym wszystkim zaskoczony. Podchodzę do okna. Wystarczyły mi dwie sekundy żeby tak samo jak on być w szoku. Widzę pełno dziwnych ludzi. Mają kolorowe włosy, bardzo długie i sztuczne rzęsy. Mają też ozdobne parasolki i tone makijażu na twarzy. Wśród nich wyglądamy bardzo biednie, ale jak dla mnie to dobrze. Nie chciałabym być taka sztuczna. Jestem bardzo ciekawa jak oni by wyglądali bez tych wszystkich zbędnych dodatków. Zaczynam się uśmiechać ,a nawet śmiać. Ci wszyscy mieszkańcu Kapitolu doprowadzają mnie do takiego stanu.
- Co się stało - pyta Melissa.
- Nic,nic - wole nie mówić niż powiedzieć. W końcu ona wygląda tak samo jak reszta tych dziwaków ,a nie chce robić jej przykrości. Jaka ja jestem głupia ,zachowuje się jak dziecko śmiejąc się z nich. Mimo to po raz pierwszy od dawna można zobaczyć mnie w tak dobrym humorze.
Wysiadamy z pociągu po czym wsiadamy do samochodu, który wiezie nas do jakieś budynku. Jest to centrum odnowy. To tu będą mnie upiększać. Mam tylko nadzieje ,że po przemianie nie będę wyglądać jak plastikowa lalka. Wchodzę do małego pomieszczenia . Czekają tam już na mnie dziwni ludzie, którzy karzą położyć mi się na dziwnym czymś. Zaczynają mnie myć po czym wyrywają mi zbędne włoski z nóg. Trochę boli ,ale da się znieść. Zaraz po ,,zabiegu'' nakładają na moje ciało prawdopodobnie balsam. Pozwalają mi wstać i ubrać szlafrok. Jeden z nich za prowadza mnie do kolejnego pomieszczenia ,gdzie czeka na mnie mój stylista.
- Nazywam się Josh - wyciąga do mnie rękę na przywitanie. Jest młody , młodszy od naszego mentora . O dziwo nie wygląda tak jak reszta mieszkańców Kapitolu. Ma tylko parę tatuaży, krótkie brązowe włosy i ciemne oczy. Jest wysoki i dobrze zbudowany.
- A ja Patrycja - przedstawiam się.
- Dzisiaj parada trybutów. Kostiumy na tą okazję są już zaprojektowane. Razem z Sylwią , stylistką Olafa planujemy ubrać was podobnie jak ubraliśmy trybutów w 74 igrzyskach. Wasze zbroje będą złoto-czarne z połyskiem. Twoje włosy będą spięte ,a makijaż lekki podkreślający twoje wojownicze rysy twarzy, które są bardzo podobne do tych co miała twoja siostra.
Josh pokazuje strój. Rzeczywiście jest bardzo podobny do tego co miała Clove. Przymierzam kostium i stwierdzam ,że wydaje się być dobry, a nawet doskonały. Jest tylko dość ciężki , ale muszę przywyknąć w końcu to zbroja. Nagle mój stylista wyjmuje miecz i wręcza mi go. Wygląda na prawdziwy ,lecz jest za lekki i wcale nieostry. Stwierdzam więc ,że to zabawka.
- Jak już wsiądziecie razem z Olafem do rydwanu to udawajcie ,że staczacie bitwę na miecze. Na pewno zrobi to wielkie wrażenie na waszych przyszłych sponsorach i mieszkańców Kapitolu- nie wiem czy to co mówi Josh jest prawdą. Te całe igrzyska wyglądają prawie tak samo jak te co były dwa lata temu. Martwię się ,że ten cholerny stylista z dwunastki znowu wymyśli coś co zachwyci publiczność. Mimo to staram się o tym nie myśleć.
Gdy mój stylista kończy mi robić makijaż , ubrana już w wojowniczy strój wychodzę z tego ciasnego pokoiku i schodzę na dół. Tam przy rydwanie czeka już na mnie Olaf oraz jego stylistka. On również dostał ten miecz. Do rozpoczęcia ceremonii otwarcia zostało jeszcze pół godziny. Rozmawiam więc z Olafem ,gdy nagle podchodzi do nas jakaś dziewczyna i chłopak.
- Hej ! Nazywam się Julka, a on to David. Wy pewnie jesteście Olaf i Patrycja? -pyta , od razu ją rozpoznaję. To dziewczyna z jedynki. Ma ciemne ,krótkie włosy i brązowe oczy. Jest ubrana w niebieską sukienkę , która wygląda jakby była z diamentów i zapewne tak jest. Na ręce i szyi też ma różne kamienie szlachetne. Od razu widać ,że mieszka w najbogatszym dystrykcie.
- Tak to my , ładna sukienka - mówię.
- Wasze kostiumy też są niezłe. Rozumiem ,że zostaniecie naszymi sojusznikami ?
- Pewnie, bierzemy jeszcze kogoś do sojuszu ? - pyta Olaf.
- Chyba nie , ci z czwórki są strasznie słabi ,a nikt inny nie wydaje się ciekawy- mówi David. On również ma na sobie drogie rzeczy oraz tone lakieru na blond włosach. Patrze na niego. Nie wygląda sympatycznie . Widać ,że on najmniej chce się angażować w nasz sojusz. Zapewne robi to tylko po to ,aby ocalić życie lub nie chce się oddalać od Julki. Będzie trzeba na niego uważać.
- Wydaje mi się ,że ten chłopak z siódemki może być dobry. Wygląda na silnego ,może nam się przydać - proponuję.
- Rzeczywiście może być dobry- odpowiada Julia. Nagle słyszymy ,że dostało pięć minut i ,że każdy trybut musi wsiąść do swojego rydwanu. Żegnam się więc z moimi sojusznikami i razem z Olafem idziemy w stronę naszych stylistów...
- Nazywam się Josh - wyciąga do mnie rękę na przywitanie. Jest młody , młodszy od naszego mentora . O dziwo nie wygląda tak jak reszta mieszkańców Kapitolu. Ma tylko parę tatuaży, krótkie brązowe włosy i ciemne oczy. Jest wysoki i dobrze zbudowany.
- A ja Patrycja - przedstawiam się.
- Dzisiaj parada trybutów. Kostiumy na tą okazję są już zaprojektowane. Razem z Sylwią , stylistką Olafa planujemy ubrać was podobnie jak ubraliśmy trybutów w 74 igrzyskach. Wasze zbroje będą złoto-czarne z połyskiem. Twoje włosy będą spięte ,a makijaż lekki podkreślający twoje wojownicze rysy twarzy, które są bardzo podobne do tych co miała twoja siostra.
Josh pokazuje strój. Rzeczywiście jest bardzo podobny do tego co miała Clove. Przymierzam kostium i stwierdzam ,że wydaje się być dobry, a nawet doskonały. Jest tylko dość ciężki , ale muszę przywyknąć w końcu to zbroja. Nagle mój stylista wyjmuje miecz i wręcza mi go. Wygląda na prawdziwy ,lecz jest za lekki i wcale nieostry. Stwierdzam więc ,że to zabawka.
- Jak już wsiądziecie razem z Olafem do rydwanu to udawajcie ,że staczacie bitwę na miecze. Na pewno zrobi to wielkie wrażenie na waszych przyszłych sponsorach i mieszkańców Kapitolu- nie wiem czy to co mówi Josh jest prawdą. Te całe igrzyska wyglądają prawie tak samo jak te co były dwa lata temu. Martwię się ,że ten cholerny stylista z dwunastki znowu wymyśli coś co zachwyci publiczność. Mimo to staram się o tym nie myśleć.
Gdy mój stylista kończy mi robić makijaż , ubrana już w wojowniczy strój wychodzę z tego ciasnego pokoiku i schodzę na dół. Tam przy rydwanie czeka już na mnie Olaf oraz jego stylistka. On również dostał ten miecz. Do rozpoczęcia ceremonii otwarcia zostało jeszcze pół godziny. Rozmawiam więc z Olafem ,gdy nagle podchodzi do nas jakaś dziewczyna i chłopak.
- Hej ! Nazywam się Julka, a on to David. Wy pewnie jesteście Olaf i Patrycja? -pyta , od razu ją rozpoznaję. To dziewczyna z jedynki. Ma ciemne ,krótkie włosy i brązowe oczy. Jest ubrana w niebieską sukienkę , która wygląda jakby była z diamentów i zapewne tak jest. Na ręce i szyi też ma różne kamienie szlachetne. Od razu widać ,że mieszka w najbogatszym dystrykcie.
- Tak to my , ładna sukienka - mówię.
- Wasze kostiumy też są niezłe. Rozumiem ,że zostaniecie naszymi sojusznikami ?
- Pewnie, bierzemy jeszcze kogoś do sojuszu ? - pyta Olaf.
- Chyba nie , ci z czwórki są strasznie słabi ,a nikt inny nie wydaje się ciekawy- mówi David. On również ma na sobie drogie rzeczy oraz tone lakieru na blond włosach. Patrze na niego. Nie wygląda sympatycznie . Widać ,że on najmniej chce się angażować w nasz sojusz. Zapewne robi to tylko po to ,aby ocalić życie lub nie chce się oddalać od Julki. Będzie trzeba na niego uważać.
- Wydaje mi się ,że ten chłopak z siódemki może być dobry. Wygląda na silnego ,może nam się przydać - proponuję.
- Rzeczywiście może być dobry- odpowiada Julia. Nagle słyszymy ,że dostało pięć minut i ,że każdy trybut musi wsiąść do swojego rydwanu. Żegnam się więc z moimi sojusznikami i razem z Olafem idziemy w stronę naszych stylistów...
Świetne!!! Długo czekałam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Julie